sobota, 31 marca 2012

PRZEB(R)UDZENIE

Budzik zadzwonił nieco spóźniony. -Nigdzie nie idę - zaziewał Tomala. -Ja owszem, ale tylko na 3 razy. Maksymalnie na dwa! - podbił nieco stawkę optymizmu nieślubny syn Neila Younga. -Ale przecież oni tam na nas czekają! Nie możemy ich zawieźć - Z wrodzoną gracją i pogardą dla ortografii dodał Korzeń Miłości. Nastała niezbyt sympatyczna cisza. Sytuację uratował po trzech tygodniach telefon. A konkretnie osoba znajdująca się po drugiej stronie kabla. -Już czas. Dwa wyrazy, ale jakie pojemne! Następnego dnia skromna reprezentacja odebrała na stacji PKP Ojca-Producenta i Brata-Na-Gryfie. W jednej osobie. - Witaj. I wybacz skromne warunki - wyseplenił osiwiały i szczerbaty już Tomala. - Wstań z kolan. Została do spełnienia ostatnia misja. W termosie mam plan. Wsiadajmy. W Komnacie Purpurowych Kurtyn czekali na nich już wszyscy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz