wtorek, 10 kwietnia 2012
CHWILA KRYPTO-AUTO-REKLAMY (AUTO-KRYPTO-PREZENTACJI)
Otrzymawszy dwie taczki listów od czytelników czuję się zobowiązany do zwięzłej chociażby prezentacji poszczególnych bohaterów. Najwięcej niejasności wiąże się z osobą Jakuba Grassa (vel Ojca Jakuba/ Brata na Gryfie). Pozwolę więc sobie spisać garść słów odnośnie tej jakże kluczowej dla niniejszej opowieści postaci.
Jakub Grass urodził się w Gollobstadt w 123 r. p.n.e. Po raz pierwszy zmarł dwieście lat później, ale zdawszy sobie sprawę z bycia twórcą w gruncie rzeczy nieśmiertelnym, powrócił do świata żywych ponownie. Potem, na wskutek przede wszystkim roztargnienia i rozkojarzenia, przydarzyło mu się jeszcze kilka razy umrzeć, ale zawsze stawał (a raczej zwartwychwstawał) na posterunku i dalej przysparzał mnóstwo radości miłośnikom jego twórczości magicznej.
Can Pot Street, John Rokita Shout to magiczne hasła, słowa-klucze, które wymówione w odpowiedni sposób przywoływały sympatycznego brodacza-czarodzieja.
Pierwsza wzmianka o pobycie Grassa na Dolnym Śląsku datowana jest na 2000 rok (choć malowidła jaskiniowe z okolic Moczydlnicy Klasztornej pokazujące brodatego żużlowca witanego owacyjne przez tłum datowane są na I poł. XIII).
Postać Grassa pojawia się w krótkim wierszu napisanym najprawdopodobniej przez anonimowego twórcę - nie znamy jego imienia i nazwiska więc jego anonimowość jest wielce prawdopodobna. Ta króciutka impresja mówi:WEŹ DAĆB PRZYBYŁ KU UCIESZE K'NASZEJ CIEMNEJ MASIE, TOĆ MYM KONTENT TWYM LICEM BRODYM JAKOBINIE GRASSIE. Szybko zdobył względy lokalnych adeptów magii wszelakiej i już niedługo spisali pierwszą księgę, zawierającą kolekcję zaklęć matrymonialnych zatytułowanych "DZIEWKI POGMATWANE WSZYTKIE" Zaklęcia okazały się niezwykle przydatne i już wkrótce Jakub Grass udał się z powrotem do Gollobstadt celem sporządzania premikstur do następnej części.
Grass uwielbia hibernację. Staje się wtedy niedostępny dla nikogo i nie sposób nawiązać z nim jakiegokolwiek kontaktu.A rozzłoszczony agresją na swoją prywatność bywa niebezpieczny. Wysyłane gołębie pocztowe powracają w formie rosołu lub jako same znaczki pocztowe.
Tak i ostatnio zaginął. A może stoi za tym Fryderyk WejjFrau? CO obudzi Jakuba Grassa?
Już wkrótce garść informacji o nie byle kim, bo samym Martinie Youngu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz