czwartek, 7 czerwca 2012
CZAS TWÓJ SIĘ KOŃCZY JAKUBIE...
Oj kończy się, kończy... Na wielką próbę wytrwałość moją wystawiłżeś Pan... Oj, na wielką... Ja ci te saraceńskie wyprawy byłem gotów wybaczyć, w niepamięć puścić... A tyś mnie po raz kolejny ciepłymi szczynami wprost w lico moje uraczył! Jakeś śmiał!? Czy też jakeś śmiał?! Nie na darmo mnie matula moja konsekwencyji uczyła rankami i wieczorami całemi, oj nie na darmo... Więc nawet jeśli myślisz, że czasu ci zbywa i możesz mnie i kompanów z Breslau i Wohlau okolic bezkarnie i frywolnie w przedziałek tyłkowy kopać z piętki swej koślawej kujawskiej toś pomylon! Godzina twa wybiła i czas twój policzon został! nie daremno tarzał się bym był dookoła swej osi nocami całemi zbierając na posmarowane linoleum cielsko ze wszytkich pól dookoła słomę i siano... oj nie na daremno... Zapłonie twe cielsko niechybnie na stosie którym ja! Martin Loko Furiato własnoręcznie, własnocielsko i w ogóle sam zebrał... Patrz jak siem przyczaił na twej stercie ostaniej... Patrz jak krzesiwo i chubkę skrywam... Zaskwierczysz nierobie, oj zaskwierczysz tutaj... Średnie wieki tutaj zaczekają na ciebie, tylko dla tych ostatnich dwóch melodyjek co całą księgę w dupisku ciemnym przetrzymują... Bój się Jakubie, słomy nam i bez butów styknie... A dym ze stosu twego ostatniego twej Hanki sięgnie... Nie będziesz się lenił gdy z Leubus cię wyglądają... Amen!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz