wtorek, 30 grudnia 2014

CAPTURED BY THE IRON LORD IN HIS POZNAN DUNGEON

Nie wyrwą się z jego szponów prędko. Każdy przykuty do metalowego siedziska. Wzrok otępiały i sił coraz mniej. Najpierw głodem ich wziął, potem kazał po stokroć powtarzać mroczne wersy, które w wolnym tłumaczeniu na jakikolwiek język współczesny znaczą "Nie, nie, nie. Jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz". Na sam koniec zostawił sobie jeźdźca co ledwie do kompanii dołączył. Zamknął go w lochu obitym z jednej strony trumiennym drewnem a z drugiej odgrodzonym od swojej żelaznej kancelarii kryształowym prześwitem. 'Nie wrócisz do swojego stołecznego grodu psubracie dopóki tysiąc razy - na jednym tchnieniu oczywiście - nie powtórzysz wersu ŻADEN REALIZATOR NIE JEST BARDZIEJ PRZYJAZNY NIŻ LORD PERLA WEJMANN VEL PANICZ ŻELAZNY
Pozostała trójka w niemej bezsilności spoglądała przez oczodoły czaszek z jakich wykonany był mur odgradzający ich do kancelarii Iron Lorda. Jego obity ludzką skórą fotel miarowo obracał się raz w lewo a raz w prawo kiedy Peter the Grey powoli dusił się swoją śliną walcząc z szóstą setką swojej karnej deklamacji. Stopy odziane w żeliwne sandały wtórowały do rytmu marniejącemu w oczach deklamatorowi. Sygnet ze skrzyżowanymi piszczelami wystukiwał ten sam rytm o marmurowy sekretarzyk.
Grudniowe dni ciągle krótkie ale jednak coraz dłuższe. I choć w lochach siedemdziesiąt metrów pod ziemią w sumie nie miało to żadnego znaczenia, nawet tam nagle poczuć można było powiew optymizmu... Wbrew wijącym się dookoła młodzianów czerwi i kołującym pod powałą podziemnym sępom-perliczkom...

niedziela, 9 listopada 2014

Machine-Assisted Lyrics Writing Process By Turnip Farm - No Matter What you Think

Jeśli myślicie, że Turnip Farm pisze teksty w domowym zaciszu przy lampce na biurku i gęsim piórem to sobie tak myślcie. Jesteście stosunkowo wolnymi ludźmi w całkiem wolnym świecie. Zespoły dzielą się na te, które piszą o życiu i o śmierci. Nie nosimy się na czarno więc pewnie kusząca zdaje się być konkluzja że piszemy o życiu. Też tak sobie myślcie. Na zdrowie. I pewnie po angielsku będzie bo zawsze było no i przecież gramy nie po polsku ponoć więc po co po polsku piać. Takie myślenie również nie jest zakazane. Nie wiem co jeszcze sobie myślicie, bo po pierwsze nie wiem kim jesteście, poza tym nawet gdybym wiedział, to i tak za cholerę bym tego nie odgadł. Ale dałbym sobie parę rzeczy uciąć, że nie wpadlibyście, nawet pod wpływem najbardziej zaawansowanych narkotyków, że teksty pisze nam MASZYNA! Otóż drogą kupna nabyliśmy na tajlandzkim serwisie aukcyjnym niezwykle przydatny gadżet, który drogą morską dotarł do nas w zeszłym tygodniu. Nazywa się สตาร์ต 2013 (czyli w wolnym tłumaczeniu Start 2013). Niedługo przedstawię Wam szczegóły działania tego urządzenia ale po wstępnym rozruchu mogę tylko powiedzieć, że działa bez zarzutu. Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 23 października 2014

I do chaty?


W drodze powrotnej rozmawialiśmy o przemocy w rodzinie, ze szczególnym uwzględnieniem analizy własnych przeżyć. kapcie, kable od żelazka oraz szlauchy. Droga z Poznania do Leszna była mroczniejsza i bardziej mglista niż dla innych braci kierowców podróżujących z nami tą trasą. Wtedy zrobiliśmy postój na jednej z leszczyńskich stacji paliw. Tam Tomala po odebraniu od Lokity wciaz nieprzeterminowanego zadłużenia drogą kupna nabył płytę Joy Division. Tak jakby zawsze kupował płyty na stacjach benzynowych. Tak jakby każda stacja benzynowa miała w swojej ofercie płyty Joy Division. Droga z Leszna do Wołowa usiana została więc rozjechanymi lisami, na poboczu stali wisielcy a wszystkie mijane budynki były opuszczonymi magazynochłodniami z powybijanymi szybami i pełnymi powyginanych metalowych prętów...
W końcu świętowaliśmy koniec sesji nagraniowej! Rozstaliśmy się więc w szampańskich nastrojach. Brzezi dostał czkawki, Lokis nie, a Tomala pojechał odrobić zadanie domowe. Wszystko w przyrodzie dąży do równowagi. Euforia i depresja. Nowa płyta i stare kapcie. Good night and good luck!

poniedziałek, 29 września 2014

Tętent słychać, czwarty do kompanii namaszczon!

Nadejdzie z ziemi płaskiej. Przyjdzie z miasta gdzie domy miast w poprzek do góry pną się. A rydwany pod ziemią mkną... Piekło na ziemi... Stamtąd przyjdzie. Twarzy nikt nie widział, a lico garstka ledwie. Pojawi się wnet, wyglądaj go na nieboskłonie gdy jesionowe liście brunatnym zwątpieniem spalone na ziemie opadną. Trzech wybrało go na czwartego gdy letni wiatr resztki bielicowych paprochów z piwnicznej stęchlizny wywiał. Zawołali donośnie, a on usłyszał. I gromko odpowiedział. I radość zapanowała. I hymny zaczęli z większą jeszcze mocą wygrywać. A motłoch okoliczny rozpierzchł się po domostwach i osmalone dymem okna jął chyżo darnią uszczelniać. Bywaj żwawo druhu nowy. Żmudnej roboty co niemiara a czas oprawca srogi nawet nieżywych biczem niemiłosiernie smaga...

środa, 27 sierpnia 2014

to nie psy wyły córuś nocą, nie psy to były...


A najgorzej im ten piach z ryjów wyciągnąć było... z tych mord szczerbatych... kłow parę ubyło ale to co się ostało mocne jak psi syn. kłapać szczękami pożółkłymi zaczęli od razu. jakby powietrze łapali choć gnidy niemyte bez tego się długo obyły. i wyć poczęły od samego początku, jak najęte płaczki cmentarne, tylko zgrabniej i ckliwiej, i głośno jak psy wściekłe co nocami po wsiach i polach szarpią co im pod pysk popadnie... a mowili żeby truchła spalić, a mówili żeby padło porozrzucać po dwóch stronach rzeki żeby nawet przy najbledszej pełni do kupy się nie zebrały... nic z tego. nic. nie dało się przejść kolo brzeźniaka przejść gdzie pono dawna dawno temu litwini niedźwiedzie ubite grzebali, a raczej to co z nich zostało... klątwa nie zdjęta to klątwa żywa, żywa jako ta padlina drgająca. wygrzebać musiałem, niech się dzieje co chce, niech im ziemia lekka będzie do stąpania skoro nad nimi jej ciężar ni jak wadził... wróciły postrzempieńce.. wróciły psubraty piekielne... śnij dziatwo spokojnie choć tę nockę jeszcze... tylko czekać jak dzień się z nocką zmiesza i wycie i hałasy powrócą... i ten smród przegniły, ta stęchlizna niewietrzona co na srebrach domowych jesienią jak szron się osadza... wróciły pokraki do pieleszy swoich... niechciane psie syny wróciły...