niedziela, 15 kwietnia 2012

MARTIN LOOTER KING BRUCE LEE YOUNG


Rzecz będzie tym razem o Człowieku-Filarze. Choleryczno-charyzmatyczny wodzirej wśród niebieskoksiężników Wohlaustadt i okolic. Zbyt dobry na czary rodem z piekła, zbyt sadystyczny na anielskie błogosławieństwa. Lat 360. Miałby cztery razy więcej, ale urodzony 29 lutego urodziny chcąc nie chcąc obchodzi co 4 lata. Na jego osiemnastce nie pojawiła się połowa jego klasy ze szkoły elementarnej z tej prostej przyczyny, że najnormalniej w świecie jej nie dożyli.
Postać nietuzinkowa, otoczona aurą tajemniczości i zapachem mielonej kawy. Samozwańczy cesarz
wśród magów niezależnych. Obdarzony cechami typowymi dla przywódcy – szaloną ambicją i posłuchem nawet wśród niesłyszących. Dodatkowo furiat i schizofrenik. Martin Young. Mistrz liry i zaklęć destrukcyjnych. Arcymistrz w zaklinaniu zwierzyny.
W wolnych chwilach przesiaduje w swojej wyposadzkowanej po sam sufit świątyni dumania,gdzie medytując na tronie z kości słoniowej wprawia się w trans przy użyciu liry bądź cytry, po czym lewitując przenosi się do swojej letniej rezydencji, tzw. Altany z Brico.
Postać to w tym eposie bez wątpienia kluczowa. Jedyny poskromiciel Tomali z Wilna,jego przybocznego miksturzysty. O tym ostatnim parę słów więcej przy następnej okazji. O ile Tomala nie zmieni się w słup pieprzu i nie ulotni się jak to ostatnio miewa w zwyczaju...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz